Jak mam wytłumaczyć współlokatorowi że jego zostawianie otwartego okna i odkręcanie grzejnika na 5, a potem wychodzenie do pracy na 10 godzin i dopiero potem zamykanie okna ma wpływ na te astronomiczne kwoty na rachunkach za gaz które przychodzą do nas w sezonie grzewczym? Jego zdaniem nie ma problemu bo termostat jest w przedpokoju, a nie u niego i to że zostawia otwarte okno nie wpływa w żaden sposób na zużycie gazu. Pomijam już fakt grzania dla nikogo. On twierdzi że jak wraca z pracy to ma i ciepło i wywietrzone i tak jest zajebiście. Sugerowałem mu że wystarczy wywietrzyć sobie przez 15 minut po powrocie z pracy, a w tym czasie może sobie iść na przykład wziąć prysznic albo zrobić coś do jedzenia w kuchni, ale broni się argumentem że potem będzie miał zimno w pokoju i będzie musiał godzinę siedzieć w zimnym zanim mu się z powrotem nagrzeje. Może gdybym umiał mu z fachowego punktu widzenia wyjaśnić dlaczego tak się nie robi to udałoby mi się przemówić mu do rozsądku. To w ogóle jest dosyć nieodpowiedzialny człowiek, ostatnio pojechał na dwutygodniową przerwę świąteczną i przez te dwa tygodnie grzejniki w jego pokoju były odkręcone na max. Liczę na budowlańców. Być może to ja się mylę, wtedy dajcie znać. Zacznę szukać jakiejś innej dziury przez którą miesięcznie spierdala gaz o równowartości 500 zł.
#kiciochpyta #pytanie #pytaniedoeksperta #budownictwo #ogrzewanie #wspolokatorzy #studia
pokaż spoiler PS Inna współlokatorka robi to samo (╯°□°)╯︵ ┻━┻